Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich w Łodzi
Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółami wyjazdu, tras, a przede wszystkim do zapisów i wspólnej wędrówki! (szczegóły poniżej)
Po wspólnej podróży autokarem poszczególne trasy zaczynają wędrówkę w czwartek rano, by po trzydniowej tułaczce beskidzkimi szlakami spotkać się ponownie w sobotę wieczorem przy wspólnym ognisku, tym razem w Tymbarku. Oby w miejscowych sklepach nie zabrakło tymbarkowych trunków. Nie będziemy próżnować także w niedzielę – wspólnie odwiedzimy Szczyrzyc, by następnie wyruszyć autokarem w drogę powrotną do Łodzi.
!!! Podczas Rajdu musimy przestrzegać wytyczne związane z pandemią koronawirusa (https://www.gov.pl/web/koronawirus/aktualne-zasady-i-ograniczenia). Pamiętajcie, żeby do plecaka spakować koniecznie maseczki ochronne oraz płyny do dezynfekcji!!!
Jeśli zastanawiasz się, czy rajd to coś dla Ciebie, proponujemy: nie trać czasu – lepiej zacznij wybierać trasę! Na rajdy jeżdżą wszyscy: pracujący, studenci, nie brakuje miejsca dla licealistów oraz tych, którzy już pracować nie muszą. Kto raz połknie bakcyla – nie może przestać jeździć. Sporo jest więc osób, które studencką mają już tylko duszę. Nie martw się, że nie masz z kim się zapisać – tu z pewnością znajdziesz towarzystwo ludzi kochających góry i otwartych na przygodę. Nic nie zbliża bardziej, niż wspólna glumza, ciepło ogniska czy dźwięki gitary.
Z każdą grupą wędruje przewodnik SKPB Łódź dbający o bezpieczeństwo, okraszający wędrówkę swoimi opowieściami i znajdujący drogę w plątaninie grzbietów i dolin.
Trasa pierwsza: wędrowna z noclegami pod dachem
Prowadząca: Anna Szumińska (159)
Wysiądziemy z autokaru w Pcimiu. Fryzjerzy teoretycznie juz działaja, ale każdy z nasz był trochę kudłaczem przez ostatnie miesiące. Sprawdzimy jak sie mają Kudłacze i następnie przejdziemy się grzebietem.. Łysiny i zejdziemy do doliny Raby. A skoro było zejście, to musi byc i wejście, tym razem na Szczebel no albo jak kto woli Strzebel. A potem jeszcze jedno zejście i … tak, wejście. Ale już ostatnie. Nocleg na szczycie w schronisku na Luboniu Wielkim z przepiękną panoramą… Może będzie morze mgieł…
Dzień rozpoczniemy śniadaniem. Podobno najlepsze są te, które ktoś zrobi, dlatego robimy je wspólnie. I potem już w pełni sił, wyruszymy dalej. Najpierw odwiedzimy Mszanę Dolną, a potem dalej na wschód, przez Grunwald (!) na Ćwilin. Jeśli pogoda dopisze bedziemy mogli upajać się widokiem rozkwieconych łąk i tu i ówdzie górskich wysp. Na Ćwilinie na pewno przerwa na kontemplacje panoramy, jedynie burza i deszcze niespokojne mogą nas od tego powstrzymać. Następnie zejdziemy do Jurkowa, a potem to juz tylko rzut beretem do Chyszówek, gdzie mamy nocleg w agroturystyce
Czemu przełęcz jest imienia Rydza- Śmigłego? Kim był Leopold Węgrzynowicz? Tego dnia odpowiemy na takie pytania. Wdrapiemy się na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego – Mogielicę. Odpoczniemy chwilę lub dłuższą chwilę na Polanie Stumorgowej. Zejście żółtym szlakiem, zahaczymy jeszcze o Łopień i potem już prosto do Tymbarku, gdzie spotkamy się z innymi trasami. Wspólne ognisko, śpiewy, tańce.
Trasy pierwszego i drugiego dnia są długie, ale…
Trasa druga: stacjonarna
Prowadzący: Michał Owczarek (156)
#Beskid Wyspowy #nalekko #humor #muzyka #rozrywka
Przegląd najważniejszych atrakcji: Mogielica (najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego), Ćwilin, Śnieżnica, Jasień, Krzystonów, Kutrzyca, Dobra, Limanowa, Jabłoniec, Bar pod Cyckiem, Szczyrzyc, Opactwo i browar cystersów.
Zapraszam do zanurzenia się w niezwykły świat Beskidu Wyspowego, który postaramy się odkryć wspólnie nie tylko za pomocą górskich wędrówek. Zatem czym charakteryzują się moje trasy? To przede wszystkim mieszanka rozrywki, humoru, muzyki i zabawy w połączeniu z wycieczkami po górach oraz błyskotliwymi opowieściami i anegdotami. Niezwykle istotną informacją jest fakt, iż trasa jest stacjonarna z chodzeniem „na lekko”.
Bezwzględna zasada obowiązująca u mnie, to dobra zabawa oraz fakt, iż każdy uczestnik współtworzy trasę, a dzięki temu niepowtarzalny klimat. Ja pełnię jedynie rolę „komentatora”, którego można określić, na wzór powiedzenia Tomasza Hajto, jako „truskawkę na torcie” xD
Trasy nie zajmują nam całego dnia (od świtu do nocy), po to aby był czas na inne aktywności, niż tylko całodzienne wędrówki. Według mnie po niezwykle interesującej wycieczce górskiej musi być jeszcze w nas siła i ochota na:
– przygotowanie czegoś smakowitego do jedzenia (posiłki będziemy szykować sobie wspólnie),
– pogranie w ulubione gry – planszówki (dogadamy kto co bierze, by nie dublować popularnych tytułów) i/lub na instrumentach (bierzcie co macie, ja na pewno wezmę gitarę)
– nieco poimprezowania, bo w końcu i od tego są długie week(łyk)endy.
Nasza baza na to górsko-rajdowo-imprezowe „zgrupowanie” będzie się mieścić w schronisku w Tymbarku. My jednak nie będziemy się ograniczać do eksplorowania najbliższych okolic, ale o tym już poniżej…
Rozpoczniemy od klimatów pierwszowojennych oglądając miejsce oraz miasto nierozerwalnie związane ze wspomnianą wojną. UWAGA! Z naszego autokaru, którym ruszymy z Łodzi wysiądziemy w okolicach Limanowej, dlatego też proszę o takie spakowanie się, aby zabrać ze sobą niezbędne do wędrówki rzeczy, ponieważ nasze główne bagaże spotkamy ponownie już w Tymbarku, w naszym schronisku. Następnie zwiedzimy Limanową, gdzie przy odrobinie szczęścia może uda nam się zawitać do lokalnego browaru. Następnie zaś pobliskimi górami dotrzemy do Tymbarku, aby rozpocząć drugą część świętowania.
Co można robić w piątek? Odpoczywać w akompaniamencie górskiej wycieczki. Tego dnia autokar podwiezie nas do Jurkowa, skąd udamy na się na nasz pierwszy (ale nie ostatni) szczyt mierzący powyżej 1 km n.p.m. Czeka nas konkretny „spacer” na Ćwilin, lecz piękna Polana Michurowa pod szczytem zrekompensuje cały trud dostania się na nią. Ponadto po zejściu z Ćwilina naszym oczom ukaże się najwspanialszy obiekt barowy w Beskidzie Wyspowym, jakim jest „Bar pod Cyckiem”. Nie muszę dodawać, iż naturalnie stanowi on nasz kolejny punkt programu. Po przerwie regeneracyjnej zaatakujemy drugi jednotysięcznik, czyli Śnieżnicę. Następnie bardzo interesującym grzbietem zejdziemy do Dobrej, w której to będziemy mieli okazję zetknąć się z Małopolskim Szlakiem Architektury Drewnianej. W Dobrej będzie na nas czekał także nasz autokar, który następnie zawiezie nas do naszej bazy zgrupowania w Tymbarku.
Skoro nie można tego dnia obejrzeć na żywo meczu Widzewa Łódź, to należy postawić sobie inne wysokie cele. Dlatego też w sobotę wejdziemy na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego, jakim jest Mogielica (góra ta również zalicza się do Korony Gór Polski). Na początku znów skorzystamy z naszego dobrego autokarowego przyjaciela, który podwiezie nas do Półrzeczek, skąd udamy się w kierunku Jasienia przez Krzystonów i Kutrzycę. Gdy już nasycimy się wspaniałymi widokami z Polany Skalne pod Jasieniem, następnie zahaczymy o interesujący obiekt turystyczny – Bazę Namiotową na polanie Wały. Po regeneracji sił czeka nas już ostatni akord w postaci ataku na kolejny jednotysięcznik, czyli Mogielicę. Z niej zejdziemy na przełęcz im. Rydza-Śmigłego. To bardzo interesujące miejsce, związane również z wydarzeniami z okresu I wojny światowej. Zatem, jak widzicie domykamy klamrą nasz wyjazd, gdyż również mocnym akcentem pierwszowojennym rozpoczęliśmy nasze eksplorowanie Beskidu Wyspowego. Z przełęczy zabierze nas autokar do Tymbarku, gdzie spotkamy się z pozostałymi trasami i uczestnikami rajdu. Nie trzeba dodawać, iż tradycyjnie, jak w pozostałe dni należy przejść do mocnego akcentu programu rozrywkowo-imprezowego
Tego dnia czeka nas nie tylko ból głowy bądź innych części ciała, ale też ból związany z nieuniknionym powrotem do Łodzi. Jednakże, postaramy sobie umilić tę podróż po drodze robiąc mały spacer po górach, którego kulminacją będzie Browar Cystersów w Szczyrzycu. Ponadto będziemy mieli okazję poznać historię tego niezwykłego miejsca oraz zakonu istniejącego do dnia dzisiejszego! A czy historia nie smakuje najlepiej, jak samemu można ją spróbować…?
Trasa trzecia: wędrowna, namiotowa, noclegi pod gwiazdami na życzenie
Prowadząca: Anna Mączewska „Mączka” (144)
Trasa dla wielbicieli noclegów wielogwiazdkowych, śniadań (i nie tylko) na trawie, których (może choć i szeptem, ale jednak) woła natury zew 🙂
Obierzemy kierunek na wschód – bo tam musi być jakaś cywilizacja!
Trasa namiotowa, która choć najlżejszą nie jest, to i do najtrudniejszych nie należy.
Czwartek wymagać będzie trochę krzepy, ponieważ z racji na święto i zamknięte sklepy, pierwsze zakupy zrobimy dopiero w piątek. Kolejne dni nie powinny być już tak wymagające, a będzie okazja do posiedzenia przy niejednym ognisku. Jeśli macie jakieś instrumenty i będziecie w stanie je unieść poza niezbędnymi artefaktami, takimi jak np. elementy namiotu – zabierajcie. Będziecie mogli zostawić je również w autokarze, by spotkać się z nimi na zakończeniu.
Namioty własne nie są wymagane, ale jeśli je macie – zaznaczcie to proszę przy zapisie. Posiłki szykujemy wspólnie.
Dzień zaczniemy nie od byle jakiego numeru, bo od szczęśliwej 7! Przejdziemy fragment pewnego szlaku długodystansowego (o ile faktycznie szczęście będzie nam sprzyjać, to dojrzymy i piękne Tatry), ale spokojnie. Będzie to zaledwie jego mały procent, którym dojdziemy do – jak twierdzi pewna grupa znawców tematu – najpiękniejszego schroniska Beskidu Wyspowego, na Luboń Wielki (1022 m n.p.m.). Schronisko jak schronisko? Może i tak. Nie za małe, nie za duże, lecz jego walory i wyjątkowości są różne: to, jak szeroka panorama może się rozciągać z jego okien (o tym dowie się jednak grupa tam nocująca, nie my), oraz to, że będzie to jedyny czynny obiekt handlowy tego świątecznego dnia, jaki spotkamy po drodze (a to już może być dla nas ważne ku pokrzepieniu serc i nie tylko).
Zatem: doceniajmy małe szczęścia 😉
W kolejnych krokach skierujemy się już głównie w dół, by dojść do Mszany Dolnej. Po krótkim przemarszu jej uliczkami, skierujemy się ku ostatnich zboczy tego dnia. Naszym celem będzie założenie obozu pośredniego na stokach Lubogoszczy, którą zdobędziemy dopiero dnia kolejnego.
Piątuś, piąteczek, piątunio ❤️ Taki ładny dzień rozpoczniemy od sprawnego zdobycia pierwszego szczytu przewidzianego na ten dzień, pod którym złożyliśmy swoje główki do snu (968 m n.p.m.). Po odpoczynku po raz pierwszy, zejdziemy do Kasiny Wielkiej, by zawrzeć bliższą znajomość z pewnymi znaczącymi obiektami w tejże miejscowości, co połączymy z niezwykle istotną dla takich wypraw przerwą kondycyjną 🙂 Nie będziemy się jednak zbytnio rozsiadać, ponieważ za szczytem (vel – i nie bójmy się tego słowa w tym Beskidzie! – cyckiem) Śnieżnicy (1007 m n.p.m.) czeka nas kolejny punkt programu. Kiedy z naszej listy „must to visit” odhaczymy „Bar pod Cyckiem” i osiągniemy stan odpowiedniej regeneracji, po stoku na piechotę raczej radę damy dotrzeć na ostatni piątkowy szczyt (czy też – drugi cycek), Ćwilin (1071 m n.p.m.).
Widoki na poranek? Gorczańsko-wyspowe! Panorama z Polany Michurowej towarzyszyć nam będzie całą noc, a i przy niej mamy zamiar śniadać. Kiedy zakończymy ten radosny piknik, zejdziemy do Jurkowa, gdzie kolejną chwilę przeznaczymy na kontemplację miejscowości oraz zrobienie zapasów na ostatnie szczyty tego dnia. Na celownik weźmiemy Łopień (961 m n.p.m.), po drodze na którego opowiemy sobie nieco o pewnych wydarzeniach z I wojny światowej (o której usłyszycie jeszcze w dniach poprzednich). Kiedy już przebrniemy przez grzbiet, z którego również będzie okazja do obejrzenia okolicy z góry, zejdziemy do cywilizacji, o której pewne źródła mówią, że ulokuje się w Tymbarku. Czy to będzie w tym, czy w tamtym barku – nieważne. Czeka na nas dawno nie widziana woda z kranu, i już bardziej znane: ognisko, gitara i takie tam… 😉
W niedzielę już umyci, wypachnieniu, kulturalnie i przykładnie zasiądziemy w autokarze, by wraz z innymi trasami zrobić krótki spacer na lekko, zwieńczony wizytą u Cystersów w Szczyrzycu oraz ichnim browarze.
Wszyscy razem połączymy nasze siły, pójdziemy na spacer i odwiedzimy Opactwo Cystersów w Szczyrzycu. Klasztor założono tu ponad 750 lat temu. Cystersi wyjątkowo zasłuzyli się dla tego regionu.
Znali się na gospodarce, uprawie, potrafili regulować biegi rzek, tworzyli sady owocowe, kształcili miejscowych jak efektywnie uprawiać ziemię. Ale także potrafili i potrafią warzyć dobre piwo. I to będziemy chcieli sprawdzić, czy renoma tutejszego browaru jest słuszna.
Wyjeżdżamy w nocy ze środy 2 czerwca na czwartek 3 czerwca. Zbiórka o godzinie 1:00 na Placu Zwycięstwa 1 przy Muzeum Kinematografii. Powrót w to samo miejsce w niedzielę 6 czerwca wieczorem.
Ilość miejsc ograniczona pojemnością autokaru – przy zapisach kto pierwszy ten lepszy 🙂
Całkowity koszt Rajdu wynosi dla trasy 1 i 2 wynosi 240 zł, dla trasy namiotowej 180 zł. Koszt obejmuje m.in.: przejazd autokarem w obie strony, noclegi na trasie, ubezpieczenie, opiekę przewodnicką, udział w ognisku zakończeniowym.
Kierownictwo rajdu: Anna Szumińska (159)
Udziela wszelkich informacji o rajdzie, pomaga w doborze trasy i rozwiewa wszelkie rajdowe wątpliwości.
Piszcie: 40lat@skpb.lodz.pl
Dzwońcie (w godzinach 18-24): 792 171 924
Wyślij mail na adres: 40lat@skpb.lodz.pl
Przy zapisach należy podać:
Bardzo prosimy nie zostawiać zapisów na ostatnią chwilę (trasy mają limitowaną ilość miejsc). W ciągu 3 dni od zapisu na rajd należy wpłacić zaliczkę w wysokości 100 zł. Jest to gwarancja miejsca w autokarze. Numer konta wysyłamy w odpowiedzi na zapisy.
Uwaga!!! Wpłacenie zaliczki jest równoznaczne z akceptacją regulaminu rajdu. Bardzo prosimy o zapoznanie się z jego treścią.
Nic nie tworzy grupy tak silnie jak wspólne posiłki przygotowane własnymi rękami, dlatego kuchnie będziemy prowadzić razem. Warto zabrać ze sobą niewielki zapas żywności – reszta będzie uzupełniona wspólnymi zakupami już na miejscu. Prowadzący powinni powiedzieć Wam jak to będzie wyglądać na Waszej trasie, co powinniście ze sobą wziąć.
Śniadanie i obiad to najczęściej kanapki (przydadzą się więc konserwy rybne, pasztety, nieśmiertelne paprykarze, ale też krojone wędliny, sery, hummusy, wegepasty, warzywa, dżemy…). Wieczorem – w nagrodę za całodzienne zmagania z drogą – ciepła Glumza (nie wiesz co to jest – to coś do czego najszybciej zaczyna się tęsknić po powrocie z rajdu) – przydadzą się makarony, kasze lub ryże w torebkach, sosy w proszku, warzywa konserwowe (groszek, kukurydza, fasola). Do tego trochę kiełbasy lub mielonki i potrawa gotowa! (są też wersje wegetariańskie, a nawet wegańskie 🙂
Podczas wędrówki nieocenione będą smakołyki – czekolada, ciastka, bakalie…
Jeśli ktoś lubi wypić ciepła herbatę czy kawę na szlaku powinien również pamiętac o termosie.